wtorek, 22 marca 2016

24)Gatunki :Post Punk







Post Punk  - wywodzi się muzycznie i ideologicznie ze stylu Punk(Sex Pistols , Ramones , The Damned) . Jednak zespoły tego nurtu przedstawiały formę bardziej artystyczną czerpiąc też elementy z innych gatunków .



 Muzyka : 

prosta forma utworów
- elementy muzyczne z innych gatunków(krautrock ,dub , reggea , funk , muzyka eksperymentalna , etniczna , gotycka)
- powtarzające sie schematy
- lżejsze brzmienia ( w porównianiu z typową muzyką Punk rockową )



Post Punk a New Wave :
  
 New Wave - podobnie jak Post Punk wywodzi sie z punk rocka . Nurt ten charakteryzowało bardziej wyrafinowane i bogatsze brzmienie w stosunku do muzyki punk rockowej . 


 Termin został wymyślony przez szefa wytwórni Sire Records jako określenie na muzykę wydawanych przez nią zespołów punkrockowych (głównie skupionych wokół klubu CBGB's)

Rożnica między New Wave a Post Punkiem : 

 - nową falą określano twórczość bardziej popową

- post punk bardziej surową

 Z czasem termin nowa fala zaczął być używany w odniesieniu do bardziej komercyjnych form, zwykle charakteryzujących się łagodnym brzmieniem opartym na wykorzystaniu elektronicznych instrumentów klawiszowych i perkusyjnych oraz czystym technicznie śpiewem



Albumy Post Punkowe :

1. Joy Division - unknown Pleasures 1979

                      2 . Wire - Chairs Missing 1978





  3 . Killing Joke - Night Time 1985

   4 . Public Image Limited - Metal Box 1979
         




5 . Television - marquee moon 1977


 
6. Siouxsie and banshees  - Juju  1981

 

7.The Chameleons - Script of the Bridge 1983


                                             8. Cure - Faith 1981







 Nowa fala i Post Punk w Polsce :

Obywatel G.C -Tak! Tak! - 1988

Ciechowski, autor całego materiału, przedstawił przekrój lęków, wątpliwości i problemów ówczesnego społeczeństwa. Na tle zróżnicowanej, bogatej aranżacyjnie muzyki, lider opowiada o codziennej szarości, którą kontrolują zakłamane media oraz ogarniająca wszystkie dziedziny cenzura („Umarłe słowa”, „Piosenka kata”). Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z istnienia innego, lepszego świata („Podróż do ciepłych krajów”, „Ani ja, ani Ty”). W ciekawym tekście, pozornie traktującym o kobiecie, „Nie pytaj o Polskę” zdradza, jak niewytłumaczalnym jest uczucie do ojczyzny, z powodu którego nie decyduje się na emigrację. Muzycznie Ciechowski nie jest już znanym z Republiki nowofalowym rewolucjonistą, lecz wytrawnym kompozytorem, poruszającym się w wielu gatunkach. Płyta to mieszanka urzekających karaibskich melodii („Podróż do ciepłych krajów”), awangardowych jazzrockowych partii („Depesza do producenta”), funkowych motywów („Depesza do producenta”, „Piosenka Kata”) czy kabaretowych rozwiązań („Skończymy w niebie”). Album został bardzo starannie przygotowany, pod kątem brzmienia i aranżacji nie ustępuje dzisiejszym produkcjom – zdecydowanie wyprzedził swój czas. Również doskonała, jak na owe lata, była oprawa graficzna płyty oraz cała otoczka z nią związana; szczególnie ogromne wrażenie robić musiała przemyślana promocja. Mimo zaproponowanego muzycznego kalejdoskopu, największym przebojem okazał się tytułowy „Tak! Tak!” – bliski dynamicznym, rockowym utworom Republiki. Tekst, będący wyrzutem rozgoryczonego i zawiedzionego własnym życiem trzydziestolatka, wykrzyczany na tle mocnych dźwięków basu i pianina, z pięknie malującymi tło organami, agresywnymi akordami gitary oraz urzekającym saksofonem, do dziś robi piorunujące wrażenie.

KLAUS MITFFOCH – KLAUS MITFFOCH (1985)
 To był debiut i kariera w iście amerykańskim – oczywiście jak na peerelowskie warunki – stylu! W ciągu zaledwie kilkunastu tygodni drugiej połowy 1983 roku postpunkowy kwartet rodem ze stolicy Dolnego Śląska, do tej pory cieszący się jedynie umiarkowaną, lokalną popularnością, zawojował radio, telewizję i, co najważniejsze, serca polskiej młodzieży. A zaczęło się dość niepozornie – od zajęcia, ex-aequo z Azylem P, drugiego miejsca (pierwszego wówczas nie przyznano) w Ogólnopolskim Turnieju Młodych Talentów. Nagrodą była realizacja profesjonalnych nagrań w studiu Tonpressu i – w perspektywie – wydanie singla. Zamiast jednej, ukazały się dwie płytki i to na dodatek w ekspresowym, jak na tamte anormalne czasy, tempie. Znajdujące się na nich piosenki – „Ogniowe strzelby” i „Śmielej” oraz „Jezu, jak się cieszę” i „O głowie” – szybko stały się wielkimi przebojami, otwierając kapeli drogę na salony. Największą popularność zdobył trzeci z wymienionych kawałków, do promocji którego włączyła się nawet, kręcąc teledysk, telewizja. Co więcej, można go było nawet dość często zobaczyć na ekranie. I trudno się temu dziwić. Rockowa młodzież zazwyczaj kontestowała system, a tutaj poważnie wyglądający trzydziestoletni wokalista – dopowiedzmy: Lech Janerka – otwarcie deklarował: „Jezu, jak się cieszę / Z tych króciutkich wskrzeszeń / Kiedy pełną kieszeń znowu mam / Znowu mogę myśleć / Trochę jakby ściślej / I wymyślać śmiało nowy plan / I pięknie jest / Nieskromnie bardzo jest”. Czegóż więcej mogli sobie życzyć partyjni decydenci od kultury młodzieżowej? Inna sprawa, że dali się wystrychnąć na dudków, jak mało kto. Nie tylko ten, ale i wiele innych tekstów Janerki z pierwszej płyty było bowiem mniej lub bardziej zawoalowaną kpiną z otaczającej nas rzeczywistości. Tak inteligentną, że cenzorzy totalnie zgłupieli i wszystkie przepuścili.

REPUBLIKA – NOWE SYTUACJE 1983

W 1983 roku na półkach pojawiła się debiutancka płyta „Nowe Sytuacje”. Pierwszym zaskoczeniem jest brak wszystkich, dotychczas wydanych na małych krążkach, przebojów. I uwaga – album na tym nic nie stracił. Począwszy od „Nowych sytuacji” i na „My lunatycy” skończywszy, płyta trzyma w napięciu jak rasowy thriller. A same utwory niczym nie ustępują wcześniejszym, które zdobywały listy przebojów radiowej trójki. Ciechowski skomponował i zaaranżował całość tak, by układała się w jednolity twór. Słuchacza uderzają agresywne klawisze, mocny pulsujący bas i surowe brzmienie gitary. Punkowe solówki i zagrywki Krzywańskiego oraz pojawiające się dźwięki fletu świetnie uzupełniają zarówno szybkie, jak i wolniejsze fragmenty, tworząc charakterystyczną całość opartą na klawiszowych motywach, czasem dublujących bas, czasem gitarę. To właśnie te klawisze nadają utworom specyficzny, nerwowo rozedrgany charakter. Flet ciekawie i oryginalnie urozmaica i tak „zakręcone” kawałki. Agresywny i paranoiczny śpiew lidera dopełnia dzieła, które w każdym momencie, każdym dźwiękiem, potwierdza swoją kompletność. Mistrzowskie operowanie emocjami i dynamiką oraz poetyckie, futurystyczne teksty nie pozwalają słuchaczom nawet na chwilę oderwać się od płyty.
„Nowe sytuacje” to bez wątpienia jeden z najlepszych debiutów w historii polskiego rocka i bezsprzecznie płyta roku 1983. Nie tylko w Polsce. Dzięki świetnym melodiom (choć podanym w sposób niełatwy do przełknięcia), oryginalnemu brzmieniu oraz zimnemu i surowemu nowofalowemu podłożu płyta ta nadal brzmi bardzo świeżo i aktualnie, tym bardziej, że moda na lata 80. i postpunkowe kapele znów święci triumfy.

SIEKIERA – NOWA ALEKSANDRIA (1986)


Pierwsze oblicze grupy to muzyka prosta i brutalna, tworzona przez – jeśli przytoczyć pojawiający się w co drugim tekście o zespole cytat z ulotki jarocińskiego festiwalu – „czterech uroczych bestialców”, „najbardziej ortodoksyjnych punków”, jakich znali organizatorzy imprezy. Ta część historii Siekiery, mimo niewielkiej wówczas aktywności puławskiej ekipy, obrosła już legendą. Nie początki wszakże zaowocowały jedną z najbardziej intrygujących płyt w dziejach polskiego rocka. Dopiero bowiem po odejściu wokalisty (Tomasz Budzyński, który chwilę potem założył Armię) i ewolucji muzycznych zapatrywań lidera grupy – Tomasza Adamskiego – powstała „Nowa Aleksandria” – rzecz zupełnie inna niż wcześniejsza twórczość zespołu.
To prawda, że ten album wydany został za późno – tak, jak kilka lat po zachodnich kolegach grała Siekiera punk rocka, tak swoją postpunkowo-nowofalową stronę pokazała, kiedy przebrzmiały już echa Joy Division i Bauhaus, a Killing Joke mogli uważać się za weteranów sceny. Jednak najbliższa dokonaniom ostatniej ze wspomnianych formacyj „Aleksandria”, nawet będąc nieco anachroniczna, jest wizją własną, co więcej zaś – wizją niezwykle interesującą. Skoro grupa rozstała się z „Budzym”, za mikrofon trafił szarpiący dotychczas cztery struny Dariusz Malinowski. Decyzja okazała się trafna – nowy głos puławian wybitnym wokalistą nie był i być nie próbował, ale jego ponure, prawie recytowane partie idealnie wpasowały się nieskomplikowane utwory formacji. Dzięki zaś klawiszom nowego w zespole Pawła Młynarczyka stępiło się trochę rockowe ostrze Siekiery, zarazem jednak muzyka kwartetu nabrała wybitnie „zimnego” brzmienia. I wcale nie stała się przyjazna. Jaką atmosferę potrafią wytworzyć numery grupy, najlepiej ukazują utwory instrumentalne – „Na zewnątrz” i „Czerwony pejzaż” – proste, oparte na niepokojących dźwiękach syntezatora i mocnym rytmie perkusji. Ta ostatnia zresztą wiodącą rolę odgrywa na całej płycie, czasem wybijając naprawdę ciekawe takty; za bębnami także nastąpiła zmiana – Krzysztofa Grelę zastąpił Zbigniew Musiński. Rwane partie gitary przypominają nieraz o bardziej ekstremalnym rodowodzie, zupełnie więc nie zaskakuje, gdy w tle ostrego riffu w numerze „To słowa” kąsa szorstki, elektroniczny hałas. Nie zaskakuje, a wręcz zlewa się – to nie zarzut! – z resztą minimalistycznej muzyki Siekiery. Bo taki jest cały krążek: spójny, ponury, z pozoru utrzymany w monotonnej szarości… Niejednego wszakże może zdziwić, ile odcieni może mieć ta barwa.
By obraz „Nowej Aleksandrii” był pełny, wspomnieć trzeba jeszcze o specyficznych, psychodelicznych tekstach Adamskiego. Niekiedy zresztą tych samych, co we wcześniejszych utworach grupy, które na jej jedyną studyjną płytę nie trafiły. Siekiera była na tyle alternatywna, że nie zajmowała się sprawami tak oczywistymi, jak walka z systemem: wszak o wiele bardziej frapujące od politycznych manifestów może być choćby powtarzane jak mantra zdanie „Idziemy przez las”. Trudno przecież nie dać się zahipnotyzować, gdy na tle rytmicznej, pulsującej muzyki dudni grobowy głos Malinowskiego: „Czy tu się głowy ścina? / Czy zjedli tu murzyna? (…) / Czy w nocy dobrze śpicie? / Czy śmierci się boicie?”. Nic, tylko dopytać: Czy krążek ten już znacie? Czy uczuciem pałacie?

LADY PANK – LADY PANK (1983)



Debiut formacji założonej na początku roku 1982 (choć jej początki sięgają końca 1981) przez gitarzystę, wokalistę i kompozytora Jana Borysewicza oraz autora tekstów Andrzeja Mogielnickiego ukazał się w 1983 i stał się jedną z najlepszych pozycji tego roku.
Skład krystalizował się przez niecały rok od powstania zespołu. Ostatecznie za mikrofonem stanął Janusz Panasewicz, drugim gitarzystą został Edmund Stasiak, a sekcję rytmiczną tworzyli ściągnięci z Oddziału Zamkniętego Paweł Mścisławski (bas) i Jarosław Szlagowski (perkusja). Porównań do macierzystej formacji tych dwóch ostatnich nie dało się uniknąć. Muzyka Lady Pank, wywodząca się z podobnych rockandrollowych korzeni, była jednak zdecydowanie bardziej urozmaicona, a teksty traktujące o podobnych sprawach zawierały więcej metafor i aluzji. Rytmiczne, nowofalowe kompozycje uzupełnione o śpiew Panasewicza (zdradzający lekki wpływ Johnnego Rottena z Sex Pistols) porwały publiczność swoją przebojowością spod znaku The Police. Borysewicz, obdarzony niezwykłym talentem do gry na swoim instrumencie, wspomagany przez Stasiaka, zachwycił świetnymi riffami, niezwykłymi progresjami i biciem akordów oraz kapitalnymi solówkami. Te dwa elementy (wokal i gitara) stały się charakterystycznym, rozpoznawalnym znakiem zespołu. A utwory takie jak „Mniej niż zero” z nieśmiertelnym „O! O! O! O!”, „Kryzysowa narzeczona”, „Zamki na piasku” są stałymi punktami każdego koncertu Lady Pank i nie da się bez nich zrobić żadnej listy polskich przebojów wszech czasów. Jeżeli dodamy do tego „Dudu” z riffem w stylu Keitha Richardsa, utwory w klimacie The Police: „Fabryka Małp” (z ciekawymi zmianami długości taktów), „Vademecum scouta” i „Pokręciło mi się w głowie”, bliskie The Clash „Moje Kilimandżaro” oraz piękną balladę „Wciąż bardziej obcy” z doskonałą partią gitary, otrzymamy jeden z najlepszych albumów w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Również teksty Mogielnickiego, opisujące ówczesne realia z punktu widzenia wchodzącego w dorosłe życie indywidualisty, sprzeciwiającego się narzucanym mu schematom, do dziś są niedoścignionym wzorem dla rodzimych rockowców.



http://esensja.stopklatka.pl/muzyka/publicystyka/tekst.html?id=8761







Linki :
 http://www.last.fm/pl/tag/post-punk
https://pl.wikipedia.org/wiki/Post_punk
https://rateyourmusic.com/list/Morninghogg/top_50_post_punk_albums/








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz